 Notatka |
Stare fotografie są bardzo ważne . To prawdziwe relikwie rodzinne. Dziś w dobie cyfryzacji należy je zeskanować i zapisać na nośniki elektroniczne, aby służyły następnym pokoleniom. Fotografie, nawet bardzo zniszczone, da się poprawić, wyostrzyć, usunąć wszelkie ich defekty. Ale to materiał na następny artykuł. Badanie historii rodziny to fascynująca praca. Odnajdywanie kolejnych przodków i umieszczanie ich w odpowiedniej kolejności na rysowanym wykresie to elektryzująca przygoda. Efekt w postaci drzewa genealogicznego staje się wielkim odkryciem bardzo prywatnej Ameryki. Daje to ogromną satysfakcję. Wiem to z własnego doświadczenia. Zupełnie przypadkowo zająłem się odnajdywaniem przodków, nie przypuszczając, że zajmie mi to kilka lat i pochłonie bez reszty. Odczytywanie kolejnych stron z Aktów Stanu Cywilnego nie jest proste i jeśli natrafiamy na nie w archiwum to pół biedy. A jeśli akta są niekompletne? Wtedy trzeba niestety analizować inne dokumenty i dlatego pochłania to sporo czasu. Najstarsze zachowane akta urodzeń , na które trafiłem sięgają 1470 roku. Magia jednego zdjęcia Po kilku latach, kiedy już rozpracowałem rodzinę Bożeńko i narysowałem drzewo genealogiczne, zacząłem poszukiwaniastarych fotografii oraz pamiątek dotyczących tej rodziny. Niestety nie zadbano o zachowanie zdjęć i dokumentów. To mnie podłamało, przestałem zajmować się historią Rodziny. Jednak, kiedy dotarłem do mojej kuzynki Danuty Czerwinskiej najstarszej wnuczki Stanisława Wróblewskiego i Gustawy Hubickiej zdarzył się cud Kiedy dzieliłem się z nią moją wiedzą o rodzinie, pokazywałem rozrysowane wielopokoleniowe drzewo genealogiczne, widząc moje zaangażowanie poszła do domu i przyniosła mi to genialne zdjęcie. I jak nie wierzyć w cuda! Zapewne dziadek Bronek i babcia Zofia wydali taką dyspozycję z zaświatów. . Zdjęcie to pochodzi z roku 1916 i zostało zrobione w Żurawicy, kiedy mój dziadek został wcielony na początku 1 wojny światowej do Cesarsko Królewskiej Armii. Oglądając to zdjęcie kilkanaście razy zacząłem dostrzegać szczegóły, które mi umkneły ! Rezultatem był nasz urlop w Bieszczadach w 2007 r i zwiedzanie Twierdzy Przemyśl, Żurawica stanowila fort arteleryjski. Mino, że obiekt byl zamknięty dla zwiedzających udało nam się uzyskac pozwolenie na wizyte i miec za przewodnika pana Janusza Liśniewicza, pasjonate i obrońce zabytków militarnych w Polsce.
|